Juventus FC w ostatnim sobotnim spotkaniu ósmej kolejki włoskiej ekstraklasy pokonał 2:0 (2:0) Cagliari Calcio. Drużyna z Piemontu grała szybko, ale nieskutecznie. Wyspiarze mogą się cieszyć, że przegrali tylko różnicą dwóch goli, bo był to najniższy wymiar kary.
Juventus FC od pięciu lat nie był tak nisko w ligowej tabeli na starcie włoskiej ekstraklasy, jak to miało miejsce przed startem sobotniego meczu. Nie mogły zatem dziwić słowa trenera Andrei Pirlo z przedmeczowej konferencji prasowej, który przekonywał, że najbliższe 10 spotkań jego zespołu do świąt Bożego Narodzenia będą jak finały. Tym samym Stara Dama przystępowała do potyczki z jasnym celem, zacząć marsz w górę ligowej tabeli.
Ronaldo dogonił “Ibrę”
W pierwszej odsłonie rywalizacji Juventus imponował aktywną grą. Nawet Federico Bernardeschi, który we wcześniejszych meczach Bianconerich nie imponował, mógł się podobać. Włoch nawet w 11. minucie skierował piłkę do siatki, ale jego gol nie został uznany, gdyż sędzia dopatrzył się przy tej akcji pozycji spalonej.
Tymczasem w 38. minucie wynik rywalizacji otworzył Cristiano Ronaldo. Portugalczyk popisał się celnym uderzeniem z prawej nogi, nie dając żadnych szans golkiperowi rywali, udowadniając jednocześnie, że klasa się nie starzeje. Z kolei cztery minuty później Portugalczyk zdobył swoją drugą bramkę, wykorzystując podanie głową Meriha Demirala.
Trzeci gol nie chciał wpaść
W drugiej części spotkania mistrz Serie A kontrolował boiskowe wydarzenia. Co prawda wyborną okazję do strzelenia gola na 3:0 miał Bernardeschi, ale na posterunku był bramkarz rywali. Ostatecznie Juventus wygrał 2:0, dzięki czemu wskoczył na drugie miejsce w tabeli.
Team z Turynu legitymuje się bilansem 16 punktów, tracąc aktualnie “oczko” do pierwszego AC Milanu. W kolejnej serii gier Stara Dama zmierzy się na wyjeździe z Benevento Calcio. Dodajmy, że w szeregach drużyny z Sardynii całe zawody zaliczył Sebastian Walukiewicz. Z kolei rezerwowym bramkarzem Juve w sobotnim boju był Wojciech Szczęsny, gdy trener Starej Damy zdecydował się postawić na Gigi Buffona.
Komentarze