Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że walka o utrzymanie w Serie A będzie „walką o spadek”. Cremonese, Sampdoria i Hellas Verona robiły wszystko by jak najszybciej pożegnać się z włoską elitą, a drużyny będące tuż nad strefą spadkową mogły spać spokojnie. Nowy rok tchnął jednak nowe życie w drużynę z Werony, co sprawia, że emocje w dolnej części tabeli jednak się pojawią.
- O ile kwestia mistrzostwa Włoch wydaje się być przesądzona, to walka o pozostanie w Serie A prawdopodobnie toczyć się będzie do końca sezonu
- Po serii słabych występów do grona drużyn zagrożonych degradacją dołączyła Salernitana
- Władze klubu w tym tygodniu podjęły decyzję o zmianie trenera. Misję uratowania Serie A dla Salerno otrzymał znany polskim kibicom Paulo Sousa
Roszady na dole tabeli Serie A
Po 16. kolejce Serie A Hellas Verona zamykał ligową tabelę. 6 punktów na koncie, aż 8 straty do miejsca gwarantującego utrzymanie i brak perspektyw na nagłą poprawę sytuacji. Położenie Werończyków wydawało się tragiczne, tym bardziej, że drużyna ze Stadio Marc’Antonio Bentegodi miała za sobą serię dziesięciu porażek z rzędu. Zmiana na stanowisku szkoleniowym, pojawienie się duetu Marco Zaffaroni-Salvatore Bocchetti oraz praca wykonana w trakcie przerwy na mundial sprawiły, że w roku 2023 oglądamy zupełnie inną drużynę. Gialloblu spisują się rewelacyjnie, w ostatnich sześciu kolejkach sięgnęli po jedenaście punktów, wygrywając trzy bardzo istotne mecze, z Cremonese, Lecce i Salernitaną, czyli z drużynami zaangażowaniami w walkę o pozostanie w Serie A. Ponadto Werończycy poprawili grę w defensywie, tracąc w 2023 roku zaledwie cztery gole i zachowując trzy czyste konta. Lepiej na tym polu wygląda tylko Napoli. Hellas z ostatniej lokaty, w ekspresowym tempie, przeskoczył na osiemnastą, a ich strata do „ziemi obiecanej” wynosi już tylko dwa punkty. Erupcja formy Verony spowodowała nerwowość i wywołała lawinę zmian w dolnych rejonach tabeli Serie A. W ostatnich dwóch dniach z trenerami pożegnały się Spezia oraz Salernitana, dwie najbardziej zagrożone drużyny, których przewaga nad strefą spadkową topnieje w zastraszającym tempie.
Sousa na ratunek Salernitany
Początek sezonu nie zwiastował takich kłopotów Salernitany. Drużyna z południa Włoch po letnich transferach wydawała się być kandydatem do walki nawet o górną część tabeli. Piłkarze ze Stadio Arechi w dwunastej kolejce pokonali na wyjeździe Lazio i plasowali się na dziewiątym miejscu. Kibice na południu Włoch mogli wierzyć, że będzie to spokojny sezon, a ich drużyna dołączy do włoskiej klasy średniej. Nic bardziej mylnego. Od wygranej w Rzymie, w dziesięciu spotkaniach drużyna z Salerno wygrała tylko raz. Porażka 2:8 z Atalantą kosztowała posadę trenera Davide Nicolę. Wówczas jednak szybko zreflektował się prezydent Danilo Iervolino i po niespełna dwóch dniach zmienił zdanie. Teraz, po przegranej z Hellasem Verona Davide Nicola ostatecznie rozstał się z klubem z Salerno, a jego miejsce zajął dobrze nam znany Paulo Sousa. W ostatnich miesiącach Portugalczyk często gościł na meczach Serie A. Jego agenci wykonywali wielką pracę wypuszczając kolejne plotki łączące Sousę z włoskimi klubami. Zaczęli od gigantów, bo Sousa przymierzany był nawet do Juventusu czy do Interu, by finalnie wylądować w Salerno.
Co czeka Portugalczyka na południu Włoch? Zadanie, którego się podjął jest karkołomne. Wchodzi do szatni, która jest rozbita kolejnymi porażkami, a oglądając mecze Salernitany trudno wskazać zawodnika będącego w dobrej formie. Na tle kolegów wyróżnia się tylko Boulaye Dia, senegalski napastnik, który zgromadził osiem bramek i cztery asysty. Problem w tym, że poza 26-latkiem kibice Salernitany nie mają w kim pokładać nadziei. W początkowej fazie sezonu motorem napędowym „Koników morskich” był lewy obrońca Pasquale Mazocchi. 27-latek grał tak dobrze, że otrzymał powołanie do reprezentacji Włoch od Roberto Manciniego. Niestety w trakcie zgrupowania Azzurrich doznał bardzo poważnej kontuzji i wciąż dochodzi do siebie. Paulo Sousę czeka sporo pracy, by tchnąć nowe życie w Salernitanę. W debiucie Portugalczyk będzie musiał stawić czoła Lazio.
Nerwowo w Spezii
Nerwowa atmosfera panuje również w Spezii Calcio, najbardziej „polskim” z klubów Serie A, w którego szeregach mamy aż czterech Polaków. Podobnie jak Salernitana, Spezia również zaczęła przegrywać mecz za meczem i znalazła się nad przepaścią. Liguryjczycy czują już na plecach oddech Hellasu Verona i dlatego zdecydowali się na zmianę szkoleniowca. Luca Gotti stracił pracę, a schedę po nim ma przejąć Leonardo Semplici. Gwoździem do trumny dla Gottiego był remis z Empoli. Spezia prowadziła 2:0 i dała się dogonić, tracąc bramkę na 2:2 w 93. minucie meczu. Do zwolnienia trenera niestety przyczynili się w ostatnim czasie polscy zawodnicy. W rywalizacji z Napoli Arkadiusz Reca sprokurował rzut karny, a Bartłomiej Drągowski potknął się przy próbie piąstkowania piłki i dał się pokonać Osimhenowi. Z kolei w rywalizacji z Empoli to Przemysław Wiśniewski zawalił gola na 1:2 i pozwolił piłkarzom z Toskanii uwierzyć, że mogą tego meczu nie przegrać. Nadzieją dla Spezii jest rychły powrót kontuzjowanych piłkarzy, głównie superstrzelca Mbali N’Zoli oraz Simone Bastoniego.
W ostatnich siedmiu sezonach polscy piłkarze zawsze znajdowali się w składach drużyn, które spadały z Serie A do Serie B. Wiele wskazuje na to, że w ta niechlubna tradycja będzie kontynuowana.
Piotr Dumanowski i Dominik Guziak, Eleven Sports
Komentarze