Piłkarze Napoli po raz pierwszy w nowym sezonie Serie A schodzili z boiska pokonani. W niedzielnym meczu 6. kolejki podopieczni Gennaro Gattuso przegrali u siebie 0:2 z Sassuolo, które tym samym może nadal szczycić się mianem niepokonanej drużyny. W innym meczu obeszło się bez niespodzianki. Roma na własnym stadionie zasłużenie pokonała 2:0 Fiorentinę.
Mecz na Stadio San Paolo był pojedynkiem dwóch zespołów, które do tej pory nie doznały jeszcze ani jednej porażki w sportowej rywalizacji w lidze. W roli faworyta przystępowali jednak do niego podopieczni Gennaro Gattuso.
Napoli powinno objąć prowadzenie w 11. minucie, gdy w świetnej sytuacji znalazł się Victor Osimhen. Nigeryjski napastnik przegrał jednak pojedynek sam na sam z doskonale interweniującym bramkarzem Sassuolo Andreą Consiglim. Sprowadzony z Lille zawodnik próbował drużynę z Neapolu wyprowadzić na prowadzenie również w 33. minucie, ale wówczas zza pola karnego uderzył nad poprzeczką.
Sassuolo groźniej odpowiedziało w końcówce pierwszej połowy, gdy na strzał sprzed pola karnego zdecydował się Jeremie Boga. Kąśliwie uderzoną piłkę nad poprzeczkę przeniósł David Ospina. Tym samym w pierwszej połowie nie obejrzeliśmy ani jednego gola.
Druga połowa rozpoczęła się od groźnej sytuacji pod bramką gości. Przed kolejną szansą w tym meczu stanął Osimhen, ale tym razem główkował nad poprzeczką. Tymczasem w 57. minucie prowadzący to spotkanie sędzia podyktował rzut karny dla Sassuolo za faul na Giacomo Raspadorim. Jedenastkę pewnym strzałem wykorzystał Manuel Locatelli.
Napoli miało swoje okazje do wyrównania. Jednej z nich w 66. minucie nie zdołał wykorzystać Dries Mertens, który doszedł do piłki po dośrodkowaniu z prawej strony boiska, ale z pięciu metrów uderzał obok słupka. W doliczonym czasie gry bliski wyrównania był Osimhen, ale piłkę po jego strzale na poprzeczkę odbił Consigli. Do siatki skierował ją jeszcze Manolas, ale jak się okazało, był na spalonym.
W piątej minucie doliczonego czasu gry Sassuolo zdobyło drugiego gola. Świetną indywidualną akcję przeprowadził Maxime Lopez, który wpadł w pole karne mijając kilku rywali i trafił do siatki z pięciu metrów.
Od 78. minuty na murawie przebywał reprezentant Polski Piotr Zieliński.
Roma przystępowała do niedzielnego spotkania w roli faworyta i bardzo szybko objęła w nim prowadzenie, bo już w 12. minucie. Po dalekim wykopie bramkarza piłkę na połowie rywali przejął Leonardo Spinazzola, ruszył z nią na bramkę, a następnie uderzeniem z dwunastu metrów pokonał bramkarza rywali.
W kolejnych minutach podopieczni Paulo Fonseki starali się pójść za ciosem i stworzyli sobie kilka sytuacji. Na bramkę Fiorentiny uderzali Edin Dzeko i Pedro, ale bez pożądanego efektu. Kilka okazji do interwencji miał również Bartłomiej Drągowski, który musiał się wykazać umiejętnościami między innymi po strzałach Karsdorpa i Henrikha Mkhitaryana. Ostatecznie jednak przed przerwą wynik nie uległ zmianie.
W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie. Inicjatywa należała do gospodarzy, którzy nie tylko kontrolowali wydarzenia na boisku, ale szukali również okazji do podwyższenia prowadzenia. To udało im się w 70. minucie. Po ładnej zespołowej akcji, Henrikh Mkhitaryan zagrał wzdłuż linii bramkowej do lepiej ustawionego Pedro, który spokojnie umieścił piłkę w praktycznie pustej bramce.
Fiorentina, która nie potrafiła w żaden sposób odpowiedzieć, mecz musiała kończyć w dziesiątkę, po tym jak w 88. minucie czerwoną kartką za brutalny faul na Edinie Dzeko ukarany został Lucas Martinez Quarta.
Dla Romy to trzecie zwycięstwo w tym sezonie oraz piąty kolejny mecz w lidze bez porażki. Fiorentina musiała natomiast pogodzić się z trzecią porażką.
Komentarze