Trener Torino FC Walter Mazzarri był zawiedziony wyjazdową porażką z Parma Calcio 2:3 w jedynym poniedziałkowym meczu 6. kolejki rozgrywek włoskiej Serie A.
Na Stadio Ennio Tardini już pierwsza połowa dostarczyła kibicom ogromnych wrażeń. Po zaledwie dwóch minutach gry Szwed Dejan Kulusevski wykończył z bliska przebojową szarżę Gervinho. Iworyjczyk niespełna pół godziny później zmarnował podyktowany rzut karny, ale wcześniej wyrównał strzałem głową Argentyńczyk Cristian Ansaldi, a drugą żółtą, a zarazem czerwoną kartkę ujrzał Brazylijczyk Bremer.
Osłabione Byki wyprowadził na prowadzenie Andrea Belotti, nie myląc się z jedenastki, ale w doliczonym czasie pierwszej połowy straty odrobił Duńczyk Andreas Cornelius, wykorzystując sytuację sam na sam. Sześć minut po zmianie stron Salvatore Sirigu zatrzymał próbę Gervinho, a minutę później Brazylijczyk Hernani trafił w poprzeczkę. Gialloblu dopiero dwie minuty przed końcem dopięli swego, kiedy to losy konfrontacji rozstrzygnął z bliska Roberto Inglese. Zespół z Piemontu doznał natomiast trzeciej porażki w bieżących rozgrywkach i pozostał na ósmej lokacie w klasyfikacji.
– Gra ponad godzinę w osłabieniu miała duży wpływ. Gdybyśmy grali po jedenastu, to byłoby zupełnie inaczej, chociaż nawet w dziesiątkę nie graliśmy źle – wyznał Mazzari dla Gazzetta dello Sport.
– Straciliśmy dwie głupie bramki i to był nasz prezent dla rywala. Dlatego ten wynik nie jest sprawiedliwy. Mamy skłonność do samozniszczenia – podkreślił opiekun Byków.
– Mogliśmy zakończyć przynajmniej pierwszą połowę prowadząc, ale straciliśmy gola w ostatniej akcji. Porażka była nam po prostu pisana w tym spotkaniu – podsumował zrezygnowany Mazzarri.
Komentarze