Bohaterowie, w których mało kto wierzył. Kto najbardziej zaskakuje w tym sezonie?

Mattia Destro
Mattia Destro PressFocus

Typując przed sezonem potencjalnych bohaterów rozgrywek Serie A bez podejmowania większego ryzyka można było wskazać tych, którzy robili furorę w poprzednich sezonach i regularnie imponują formą. Dużo trudniejszym zadaniem zwykle jest wskazanie tych, którzy mają sprawić niespodziankę i wyróżniać się mimo słabych wcześniejszych sezonów, dużej konkurencji w drużynie bądź występów w zespole z końca stawki. Za nami 15 kolejek sezonu Serie A, podczas których kilku piłkarzy przypomniało o sobie po latach bądź dopiero pojawiło się w lidze i weszło do niej robiąc świetne wrażenie. Postanowiliśmy wybrać pięciu mniej oczywistych bohaterów trwających rozgrywek.

  • Liga włoska jest w tym sezonie arcyciekawa, pada w niej wiele goli, a wiele z nich jest autorstwa piłkarzy, którzy zwykle nie są na pierwszych stronach gazet
  • Pięciu zawodników wybija się ponad przeciętność, często ciągną swoje kluby w obecnych rozgrywkach Serie A
  • Niektórzy się odrodzili w Italii, a niektórzy wchodzą do ligi z drzwiami

1. Mario Pasalić

Pierwszym z nich jest zawodnik, który jako jedyny w naszym zestawieniu występuje w klubie z czołówki, przez co najpierw musiał wygrać rywalizację o grę z kolegami z drużyny. Mario Pašalić w tym sezonie rozpędza się z kolejki na kolejkę i nie zamierza się zatrzymywać. Jego ostatnie występy robią ogromne wrażenie – hattrick z Venezią oraz doppietta i asysta ze Spezią. Ale tak naprawdę przestało mu już robić różnicę, czy gra z rywalem z górnej półki (trafiał też Milanem), czy występuje akurat w Lidze Mistrzów (bramka na Old Trafford), czy też zakłada koszulkę reprezentacji Chorwacji, dla której trafił w tym roku czterokrotnie (w tym gol z Hiszpanią na Euro). Długo był traktowany przez Gian Piero Gasperiniego jako dwunasty bądź trzynasty zawodnik, ktoś, kogo zwykle jako pierwszego przywołuje się z rozgrzewki przy linii bocznej. Jeszcze na początku tego sezonu było podobnie, ale od dobrych 6-7 tygodni akcje Chorwata idą w górę, a ten odpłaca się znakomitą formą. W Serie A Pašalić jest obecnie najlepszym asystentem La Dei (5 asyst) i drugim najlepszym strzelcem (7 trafień). Takich liczb bardziej spodziewalibyśmy się po Rusłanie Malinowskim czy Josipie Iličiciu, jednak forma Ukraińca jest bardzo niestabilna, a Josip świetne występy miewa coraz rzadziej i na dawny poziom może już nigdy nie wrócić. W rozkręcającej się z kolejki na kolejkę Atalancie Mario ma coraz większe szanse na rozegranie sezonu życia.  

2. Antonio Candreva

Jednym z mniej oczywistych bohaterów tej części sezonu okazał się Antonio Candreva. Jak się okazuje, nawet grając w będącej niedaleko strefy spadkowej Sampdorii, i to jeszcze w wieku blisko 35 lat, można wykręcać świetne liczby. Candreva ma już na koncie sześć bramek i w takim tempie spokojnie powinien przekroczyć dwucyfrowy wynik, a to nie zdarzyło mu się od opuszczenia Lazio pół dekady temu. Dołożył do tego jeszcze cztery asysty, co biorąc pod uwagę łączną liczbę bramek, w których brał udział, klasyfikuje go w czołówce pomocników z pięciu najlepszych lig Europy. Ktoś powie, że piłkarz tego pokroju, z występami w Juventusie, Lazio i Interze oraz mundialem i Euro na koncie, po prostu wciąż pokazuje swoją dawną klasę. Jednak pokazywanie tej klasy w Sampdorii, która nie może już liczyć na skuteczność Fabio Quagliarelli i ma problemy z wydostaniem się z dołu tabeli, jest już sporym wyczynem. A w poprzednim sezonie, gdy genueńczycy radzili sobie dużo lepiej, Candreva na wykręcenie takich liczb potrzebował aż 35 występów. 

3. Giovanni Simeone

W przypadku Giovanniego Simeone można mieć wrażenie, że już co najmniej czwarty raz od pojawienia się we Włoszech przeżywa okres, w którym wygrywa mecze w pojedynkę i jest nie do zatrzymania. W poprzednich trzech przypadkach nagle gubił formę i później szukał jej miesiącami. Tym razem Argentyńczyk po słabiutkim sezonie w Cagliari odnalazł swoją najlepszą wersję na wypożyczeniu w Hellasie, gdzie od pojawienia się trenera Igora Tudora docisnął pedał gazu do podłogi. Cztery bramki w starciu z Lazio, potem dwa gole z Juventusem i trafienie na wagę remisu z Napoli. Praktycznie samodzielnie wywalczył werończykom siedem punktów z rywalami z najwyższej półki. Zresztą przeciwko każdemu zespołowi z czołówki w ciągu pięciu lat spędzonych w Serie A zdążył już zagrać koncertowo, ale nigdy nie zdarzyło się, by zrobił to w ciągu raptem kilku tygodni. W sezonie 2017/18, do tej pory najlepszym w jego karierze, jako piłkarz Fiorentiny strzelił osiem goli w samych starciach z Romą, Interem, Milanem i Napoli. Jednak przez to, że równie spektakularnie swoją formę gubił, nigdy nie trafił do klubu z topu. Na razie jest trzecim strzelcem Serie A razem z Duvanem Zapatą, ale wszystkie dziewięć bramek zdobył bez podchodzenia do rzutów karnych. Gdyby zabrać Vlahoviciowi, Immobile i Zapacie odliczyć gole z jedenastek, Gio byłby samodzielnym liderem. Niedawno w wywiadzie dla rodzimej telewizji TyC Sports mówił, że czeka na powołanie od Lionela Scaloniego. Selekcjoner woli chyba jednak upewnić się, że 26-latek ustabilizował formę na dłużej. Dla nas jest jednak nieoczywistym bohaterem początku sezonu, bo ilekroć patrzyliśmy na Simeone męczącego się na boisku w barwach Cagliari, tyle razy mieliśmy wrażenie, że na zawsze pozostanie wielkim niespełnionym talentem. A tu proszę, pojawiła się kolejna iskra nadziei, jak dotąd chyba najjaśniejsza.

4. Mattia Destro

W naszym zestawieniu musiało się też znaleźć miejsce dla zawodnika, który do momentu kontuzji zagrał raptem w ośmiu meczach, ale zdążył w nich znów pokazać, że jest piłkarzem nietuzinkowym. Mattia Destro trafił w tym sezonie sześć razy, w tym czterokrotnie po strzale głową. Do momentu kontuzji w przeliczeniu na rozegrane minuty był pod tym względem najlepszym napastnikiem w pięciu czołowych ligach Europy. A zwykle oddawał takie strzały nawet nie wyskakując do piłki, jedynie sprytnie gubiąc krycie rywala. Jest to tym bardziej godne odnotowania, że 30-latek nie ma imponujących warunków fizycznych, a w ostatnich latach miewał poważne kłopoty ze zdobywaniem bramek nogami (trzy lata temu w meczu SPAL – Bologna nie trafił nawet do pustej bramki z metra). Drugi już w ostatnich miesiącach wystrzał formy Destro zbiegł się z problemami napastników w reprezentacji Włoch, więc niektórzy zaczęli nawet domagać się powrotu Mattii do kadry po 7-letniej przerwie. Napastnik Genoi zasługuje swoją postawą na wyróżnienie tym bardziej, że z nim na boisku Gryfy odniosły jedyne zwycięstwo w tym sezonie – jego bramka z Cagliari rozpoczęła rimontę z 0:2 na 3:2. Kolejne gole pozwalały zremisować trzy spotkania. Bez tych punktów Genoa dziś zamykałaby tabelę Serie A. Sytuacja i tak jest fatalna, bo piłkarze Andrija Szewczenki znajdują się w strefie spadkowej, ale nieobecność zdobywcy 11 bramek w zeszłym sezonie jest bardzo odczuwalna. Pozostali napastnicy Genoi zdobyli w obecnych rozgrywkach łącznie… dwie bramki.

5. Beto

Do zestawienia nieoczywistych bohaterów dołącza także Beto, autor sześciu goli i najskuteczniejszy piłkarz Udinese. Gdy w sierpniu pojawiał się w Serie A, można było mieć początkowo wrażenie, że to zawodnik ściągnięty jedynie po to, by w polu karnym było komu wygrywać pojedynki o górne piłki. Udinese ma już w zespole zawodników, którzy spokojnie mogliby brać udział we włoskiej lidze rugby, ale u Luki Gottiego są to zazwyczaj obrońcy. Mierzący 195 centymetrów napastnik imponuje wzrostem, ale nie potrzebuje siły fizycznej, by przepychać się z rywalami. Dzięki świetnej jak na swoje warunki szybkości po prostu ich wyprzedza, czego dowodem jest choćby druga bramka zdobyta w meczu z Lazio. Głową oczywiście też gra świetnie, potwierdził to w tym samym spotkaniu. Oprócz tego ma bardzo dobrą technikę i sprawnie prowadzi piłkę oraz zastawia ją w polu karnym. Jako gracz Portimonense do swojego repertuaru dołączał także efektowne bramki przewrotką, jak choćby w zeszłym sezonie w spotkaniu z Tondelą. Zresztą sam Beto miał świadomość, że na jego umiejętności walczące o utrzymanie Portimonense jest po prostu za ciasne i w sierpniu stoczył batalię z prezydentem klubu Rodineyem Sampaio, który nie chciał go sprzedać i groził karnym zesłaniem do zespołu U23. Ostatecznie przeprowadzka do Serie A udała się, a Portugalczyk zdobył już tyle bramek, ilu nie zdołał zdobyć żaden napastnik Udinese przez cały zeszły sezon. Bardzo możliwe, że z całej piątki nieoczywistych bohaterów początku tego sezonu Serie A, to właśnie Beto na koniec rozgrywek okaże się graczem, którego wartość zwiększy się najbardziej. A w Udine od lat wiedzą, jak wyszukiwać utalentowanych piłkarzy i sprzedawać ich do czołowych klubów Europy.  

Piotr Dumanowski i Dominik Guziak – Eleven Sports

Komentarze