Roma bez większych problemów rozbiła u siebie Torino (3:1), które od 14. minuty grało w osłabieniu.
Rzymianie chcieli podtrzymać dobrą dyspozycję po tym, jak w trakcie weekendu wysoko rozbili Bolonię (5:1). Sam początek spotkania był dość wyrównany, bo w 10. minucie dobrą okazję zmarnował Sasa Lukić, a chwilę później fatalnie skiksował Bruno Peres. Jednakże, niedługo później obraz meczu całkowicie się zmienił, gdy Wilfried Singo wyleciał z boiska po otrzymaniu dwóch żółtych kartek. Od tego momentu Torino skupiło się na defensywie, ale nawet to nie pozwoliło gościom zatrzymać ofensywnych zapędów rzymian. W 27. minucie wyszli na prowadzenie, gdy Henrikh Mkhitaryan popisał się sytuacyjnym uderzeniem. Piłka odbiła się od bliższego bramkarzowi słupka i wpadła do siatki. Jeszcze przed przerwą Bremer sfaulował w polu karnym Edina Dżeko, a stały fragment na gola zamienił Jordan Veretout.
Po przerwie przez dłuższy czas obraz meczu się nie zmieniał, a Roma dorzuciła trzecią bramkę. Dwóch hiszpańskich rezerwowych, Pedro i Borja Mayoral, stworzyli sytuację strzelecką Lorenzo Pellegriniemu, a Włoch bombą pod poprzeczkę pokonał Vanję Milinkovicia-Savicia. I wówczas Torino, które od momentu czerwonej kartki skupiało się na uniknięciu blamażu, ruszyło do przodu. Granacie nie udało się choćby wyrównać, ale Andrea Belotti zdobył gola honorowego. Włoch najlepiej odnalazł się we flipperze w polu karnym Romy i skierował piłkę do siatki.
Dzięki temu zwycięstwu rzymianie przeskoczyli w tabeli Napoli i znajdują się na czwartym miejscu. Torino natomiast kontynuuje czarną serię. Granata okupuje przedostatnią lokatę i tracą już aż cztery oczka do bezpiecznej strefy.
Ładnie wyglądają ostatnie 2 nasze mecze, takie trochę ponad stan. Z drugiej strony poziom w Serie A obniżył się i z takim składem mamy 4 miejsce.