Tyle musiało się zmienić, by nie zmieniło się nic

Jose Mourinho
Jose Mourinho PressFocus

Do Paulo Sousy przylgnęło ironiczne określenie “siwy bajerant”, ale Portugalia wydała na świat co najmniej o jedną osobę więcej, która faktycznie zasługuje na ten przydomek. Świat odjeżdża Jose Mourinho nawet jeśli znajdziemy dla niego okoliczności łagodzące.

Zapraszamy na nasz cykl w Goal.pl i na SerieA.pl. Po każdej kolejce włoskiej ligi podsumujemy dla Was wszystkie najważniejsze wydarzenia z minionego weekendu. Żadnych opisów meczów, bo one już były. Luźne uwagi i pomeczowe boki.

Przyznamy się – po pierwszych kolejkach obecnego sezonu sami trochę zakochaliśmy się w nowym Mourinho. Wierzyliśmy w magiczną moc rzymskiego powietrza (każdy, kto je poczuł, potwierdzi, że to nie mit!), w to małżeństwo, w którym obie strony potrzebują się wzajemnie. Było naprawdę miło – komplet punktów po czterech meczach, ultraofensywna i piękna dla oka drużyna, zdjęcia z pizzą pałaszowaną w pociągu oraz szelmowski uśmiech na ustach. Wszystko układało się raczej jak w tanich serialach o miłości niż w filmach Smarzowskiego. W samej teorii nikt nie mógł na tym stracić. Roma po beznadziejnym sezonie, w którym nie zrealizowała nawet żadnego celu minimum właściwie nic nie ryzykowała, Mourinho dostał prawdopodobnie ostatnią szansę zahaczenia się w jakkolwiek znaczącym europejskim klubie. Tymczasem obie strony na dziś mogą powiedzieć: tyle musiało się zmienić, by nie zmieniło się nic.

Ale żeby być uczciwym – wyłączne obwinianie Mourinho za ostatnie klęski Romy (właśnie przegrała z beniaminkiem Venezią 2:3, czym już na tak wczesnym etapie sezonu uzupełniła tryptyk fatalnych wyników łamane na występów – po 1:6 z Bodo Glimt i innym 2:3 z Lazio) to trochę zbyt daleko idący wniosek. Giallorossi regularnie są oszukiwani przez sędziów, a to, że Mourinho ma aktualnie 12-13 piłkarzy prezentujących wysoką jakość na tu i teraz, wcale nie jest mitem. W sprawie sędziowania Portugalczyk długo trzymał język za zębami – przecież nawet po 0:1 z Juventusem i niezrozumiałej decyzji Daniele Orsato o anulowaniu gola Romy i przyznaniu jej “tylko” rzutu karnego – odmówił komentarza. Ostatnio jednak eksplodował, a jego wywiad po rewanżu z Bodo/Glimt stał się wiralem.

Jak pan wyjaśni sposób gry z dzisiejszego wieczora?

Sędzia powinien wyjaśnić. Ale oni nie mówią.

Co sędzia zrobił źle?

Widziałeś mecz?

Ale ja pytam pana. Chcę usłyszeć pański punkt widzenia.

Nie, ty mi powiedz.

Chcę to usłyszeć od trenera Romy.

Nie, ty mi powiedz.

Uważa pan, że Romie należały się rzuty karne?

Przecież ty też to wiesz, prawda?

Chciałbym się dowiedzieć, w których sytuacjach Roma powinna dostać rzuty karne.

No to powiedz mi, co widziałeś.

Siedziałem daleko od boiska.

I nie widziałeś nawet na ekranie?

I tak dalej.

Po wizycie w Wenecji przypuścił kolejny szturm, nawet jeśli nie umknie nam stwierdzenie, że woli nic nie mówić. – Zasady są tworzone przez tych, którzy niewiele rozumieją z piłki nożnej. Którzy nie grali w nią ani nie trenowali. Kiedy te sytuacje powtarzają się tydzień po tygodniu, lepiej się zamknąć. Podobno na koniec sezonu suma decyzji korzystnych i niekorzystnych wychodzi na zero, ale póki co mamy jakąś dziwną kumulację tych drugich. Żadnej rekompensaty.

Z całą pewnością możemy powiedzieć, że oglądamy już tę drugą wersję Mourinho. Bez uśmiechu do pizzy. Inna sprawa, że on sam pewnie nie zdawał sobie sprawy, jakie rozczarowania czekają go na Olimpico. – Nasz cel to czwarte miejsce, ale nie dysponujemy składem zasługującym na nie. Nie sądzę, że ten skład jest lepszy niż w zeszłym roku. Straciliśmy doświadczonych graczy. Bruno Peres byłby dziś przydatny, Juan Jesus także – mówił.

Nie do końca jest jasne, jak to interpretować i czy Mourinho przywołując akurat tych piłkarzy nie ukrył między wierszami prawdziwego przesłania. Peres i Jesus to dwójka, której po rozstaniu nie żałował choćby jeden kibic Romy, ale mówienie o nich jest pewnie przesłaniem dla tych, którzy ich zastąpili. Negatywną weryfikacją. – W Interze, jeśli Darmian ma trudności, wchodzi Dumfries, w Milanie, jeśli Kjaer ma trudności, zastępuje go Romagnoli. My mieliśmy Tripiego (Filippo, niedoświadczony 19-latek – przyp. red.) i Reynoldsa na skrzydłach, Primaverę i jednego chłopaka, który grał dwa lub trzy mecze w Serie A – ciągnął wątek kadrowy. To była dość jasna sugestia, by nie oczekiwać od niego cudów. Dlatego dobra rada, jeśli lubicie obstawiać wyniki meczów – na jakiś czas odpuśćcie Romę.


Ale ta kolejka to także derby Mediolanu. Pierwsze 30 minut było fenomenalne i zapowiadało historyczne wydarzenia. Ale wszystko, co najlepsze, wydarzyło się właśnie wtedy i skończyło się remisem, który pewnie bardziej cieszy Milan niż Inter. Ale i Nerazzuri mają swoje powody do satysfakcji.

Simone Inzaghi wypracował model, który w ogóle nie traci goli z akcji. Ostatni raz, gdy coś takiego miało miejsce, Inter przegrał z Lazio. Od tego momentu rozegrał sześć meczów, w których karciły go wyłącznie stałe fragmenty. Rzut karny (Dybala), bezpośredni rzut wolny (Thill z Sheriffa w pierwszym meczu) oraz trzy strzały głową (Milinkovic-Savic, Adama Traore w Tiraspolu i gol samobójczy De Vrija). Jako, że wyeliminowanie błędów przy tego typu sytuacjach jest dużo prostsze niż w przypadku “normalnych” akcji, sygnał iż Inter wkrótce będzie odrabiał straty do liderów wydaje się wyraźny.

Mecz kolejki

Venezia – Roma 3:2. Są czasem takie mecze, które zawsze miło obejrzeć jeszcze raz. Choć zna się ich przebieg i wynik, nie przeszkadza to w czerpaniu przyjemności z powtórki. Dokładnie tak jest w przypadku starcia na Stadio Pierluigi Penzo. Już samo spojrzenie na współczynnik goli oczekiwanych – 2,73 do 3,61 – pokazuje, jaki był to mecz. Tuż przed golem na 2:2, idealną okazję na zamknięcie wyniku miał Tammy Abraham, ale skoro nie trafił z kilku metrów niemal do pustej siatki, poszła akcja w drugą stronę. Później widzieliśmy jeszcze festiwal obijania obramowania bramki i niespodziewane zwycięstwo beniaminka.

Trener Paolo Zanetti dla Sky Sport: Nawet, gdybyśmy przegrali, nadal byłbym dumny z moich zawodników. Wiedzieliśmy, jak mądrze cierpieć przeciwko tak silnej drużynie, jak nie złożyć broni choćby na moment. Stworzyliśmy dużo sytuacji. Muszę podziękować zawodnikom. Aby stworzyć tę grupę, potrzeba było czasu, zwycięstw i przejścia przez trudności. Dzisiejsza drużyna wydobyła wszystko, co miała i odniosła historyczne zwycięstwo.

Wydarzenie kolejki

Andrij Szewczenko wraca do Serie A. To naprawdę wielka sprawa dla ligi, bo mówimy nie tylko o wielkim piłkarzu do dziś uwielbianym w czerwono-czarnej części Mediolanu, ale i całkiem niezłym trenerze, który na niedawnym Euro 2020 doszedł z Ukrainą do ćwierćfinału. Zadanie będzie miał trudne, bo Genoa wydaje się jednym z najpoważniejszych kandydatów do spadku. Aktualnie zespół z zaledwie dziewięcioma punktami na koncie plasuje się w okolicy strefy spadkowej. Od początku sezonu ekipa z Ligurii odniosła tylko jedno zwycięstwo.

Piłkarz kolejki

Pedro (Lazio). Nie było sensu, by Hiszpan został na kolejny sezon w Romie, ale dziś Jose Mourinho może tylko żałować, że tak się nie stało. Najpierw Pedro trafił w derbach, a teraz dołożył doskonały występ przeciwko Salernitanie. Gol, asysta, 75-proc. skuteczność dryblingu, 94 proc. celnych podań, z czego większość na połowie rywala, cztery podania kluczowe, 5/5 celnych długich piłek, 6/7 wygranych pojedynków na ziemi. To są naprawdę fenomenalne statystyki pokazujące, że 34-latek wciąż miewa w sobie ogień.

Polak kolejki

Szymon Żurkowski. Naprawdę niezłą serię ma w ostatnich dwóch tygodniach Polak. Najpierw gol przeciwko Sassuolo, a teraz gol i asysta po wejściu z ławki przeciwko Genoi (2:2). “La Gazzetta dello Sport” po tym meczu nazwała Polaka gamechangerem, który odmienił twarz swojego zespołu. Gdyby zaliczył taki występ przez nieco dłuższy czas niż ostatnie 31 minut, prawdopodobnie byłby piłkarzem kolejki, bo liczby ma nawet lepsze od Pedro. 14/15 celnych podań, 4/4 udane dryblinki, 7/7 wygranych pojedynków na ziemi. Mecz do oprawienia w ramkę.

Gol kolejki

Luis Alberto w meczu Lazio – Salernitana (3:0). OK, nie jest to najbardziej efektowne trafienie w historii ligi, ale czasem warto docenić niecodzienny pomysł i jego idealną realizację. Hiszpan wymyślił sobie, że mając przed sobą tylko jednego obrońcę, nie będzie go mijał, a wykorzysta jego obecność do zaskoczenia bramkarza. Warto zerknąć.

Komentarze

Comments 2 comments

Mou jak to Mou. Kibicom Romy pozostaje życzyć cierpliwości, bo zapewne zarząd ot tak nie pozbędzie się trenera zarabiającego takie pieniądze…

Co do kolejki skorzystała grupa pościgowa, czołówka solidarnie straciła punkty. oBŁĘDNE derby jako hit kolejki nie zawiodły poziomem emocji, co do dzisiaj widać w Mediolanie (Transparenty Curva Sud dla Turka) jak i na stronach klubów (Niestety poziom wzajemnego hejtu niewspółmierny do wydarzeń boiskowych).

Jedno można powiedzieć na pewno – ten sezon zapowiada się bardzo emocjonująco. Napoli i Milan, które jeszcze nie przegrały, bardzo mocny kadrowo Inter próbujący nadrobić stratę do wspominanych drużyn oraz Juve i Atalanta nieśmiało ciułające punkty po niespodziewanych stratach w pierwszych meczach. A do tego Lazio i Roma, które mogą włączyć się do walki w każdej chwili.

@redakcja SerieA.pl, @redakcja PrimeraDiviision.pl
Nie było można było skomentować Valencia-Atletico, Napoli-Verona, i innych meczów kolejki. Jeśli zamierza się być “stroną SerieA” czy “stroną PrimeraDivision” to imo po pierwsze informuje się o wyniku skończonego meczu z umożliwieniem komentowania pod jego nazwą.