Włosi nadal bez awansu, zagrają w barażach!

Lorenzo Insigne
Lorenzo Insigne PressFocus

Reprezentacja Włoch po raz kolejny zmarnowała szansę na wywalczenie bezpośredniego awansu do turnieju finałowego mistrzostw świata. W ostatnim eliminacyjnym meczu podopieczni Roberto Manciniego bezbramkowo zremisowali na wyjeździe z Irlandią Północną i zakończyli rywalizację na drugim miejscu w tabeli. Walkę o udział w katarskim mundialu kontynuować będą w barażach.

Włosi już w piątek mogli zapewnić sobie udział w turnieju finałowym, ale grając przed własną publicznością tylko zremisowali 1:1 ze Szwajcarią. W samej końcówce meczu drużynę Manciniego na mundial mógł wprowadzić Jorginho, ale spudłował z rzutu karnego.

Do ostatniego meczu z Irlandią Północną Włosi nadal przystępowali zajmując pierwsze miejsce w tabeli, ale zdawali sobie sprawę, że muszą odnieść zwycięstwo. Najlepiej okazałe. Na ich potknięcie liczyła Szwajcaria, która nie sprawiła zawodu swoim fanom i pewnie pokonała Bułgarię.

W meczu w Belfaście inicjatywa należała oczywiście do faworyzowanych gości z Półwyspu Apenińskiego, ale niewiele z tego wynikało. Irlandczycy bardzo dobrze bronili dostępu do własnej bramki. Włosi nie mieli pomysłu na sforsowanie dobrze zorganizowanej defensywy przeciwnika, co miało również swoje odzwierciedlenie w wyniku. Ostatecznie spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem.

Reprezentacja Włoch w dalszym ciągu nie może być pewna udziału w mundialu w Katarze. 26 listopada, podczas losowania w Zurichu, pozna swoich rywali w barażach, które odbędą się w marcu przyszłego roku.

Komentarze

Comments 15 comments

Od początku września wszystko zjebali od A do Z. Kompromitacja z Bułgarią, z którą nawet Litwa u siebie wygrała, męczarnie i 2 niestrzelone karne ze Szwajcarią, a dziś dramat z Irlandią płn i chyba najgorszy mecz za czasów Manciniego. Drużyna z ogromnymi deficytami w ataku, bez pomysłu, bez konceptu, zdziesiątkowana kontuzjami i urazami. Dziś już zupełnie bez walki. Mimo to mogli przepchąć ten awans strzelając karnego w Rzymie. Teraz będzie tylko gorzej, bo dlaczego w marcu ma być lepiej? Dlaczego ma nie być kontuzji? Będzie to samo. Nie widzę ich w Katarze. Jestem ciekaw, czy Mancini wtedy zostanie? Póki co, to przypominają Grecję z 2004r. Portugalia po 2016r. grała padakę, ale na Mundialu w Rosji była i nawet wyszła w grupy. Jeśli Włochów ominie ten zaszczyt 2 raz z rzędu, to będzie największa kompromitacja w historii ich piłki.

Jak nie awansują nic się nie stanie, świat dalej będzie się kręcił, tak mówili w 2017, że jak nie przejdą Szwecji to będzie koniec świata i co był? Odeszło paru leśnych dziadków, przyszedł Mancini, coś tam wygrał, coś tam przegrał i kręci się nadal. Z takimi tragicznymi napastnikami ciężko coś osiągnąć, prócz środka pomocy i bramkarza ta kadra ma mało argumentów.
Oby Polacy trafili Włochów wtedy będziemy mieli jakieś szanse na mundial tylko po co z drugiej strony na niego jechać, żeby dostać od Afryki jak 3 lata temu?

Dla Italii może też dobrze aby w grudniu nie jechać do tych skorupowanych Katarczyk, Bonucci, Loca, Chiesa odpoczną sobie w Turynie przed kolejną częścią sezonu.

2006 Włosi Mistrzowie Świata
2010 Włosi nie wychodzą zgrupy
2014 Włosi nie wychodzą zgrupy
2018 Włosi się nie łapią
2022 Włosi się nie łapią (nie wierze, że są w stanie w ciąu 3 dni ograć dwa zespoły, nie z tym strachem który mają obecnie w głowach- nie ograli Szwajcarii i Irlandii a co mówić o Chorwacji, Portugali czy jakieś Rosji.

Muszą mieć fartwa w losowaniu, tzn. 2 mecze u siebie np. jakaś Macedonia i Szkocja, czy Turcja. Wtedy może przepchną, ale musi grać Immobile i może Balotelli niech wróci. Coś tam strzela w Turcji, a w kadrze dobrze grał, więc jak bym go wziął do składu. Jeśli trafią na Portugalię, Polskę, cze Szwecje, to raczej bez szans. Ta ostatnia ze względu na psychę. Teraz nie będzie już żadnego zgrupowania i meczu, tylko od razu baraże w marcu, więc się prochu nie wymyśli. Najgorsze, jak kontuzje znowu się zaczną, jak przed każdym okienkiem. Moim zdaniem wystawianie Immobile w niedzielę na Salernitanę przed decydującym meczem kadry w piątek i tzrymanie go przez 90 minut przez Sarriego zakrawa o sabotaż. To samo ustalanie kalendarza, że derby Mediolanu są na 5 dni przed meczem ze Szwajcarią, kiedy wiadomo, że kości będą trzeszczeć. Barella został uszkodzony w niedzielę i dlatego nie był sobą w kadrze. Chiesa też wygląda fatalnie ostatnio. Jeśli nie będzie porozumienia na linii: kluby-liga- kadra, to nic z tego nie będzie. Przed barażami kluczowi gracze powinni być maksymalnie wypoczęci, a nie zażynani na jakieś Salernitany, czy denne Ligi Europy.

Jak Italia nie awansuje na MŚ to nic się nie stanie. Włoski “grajdołek” będzie dalej funkcjonował na starych zasadach. Cztery lata temu wszystkiemu winien był trener G. Ventura. Teraz znajdzie się winnym kogoś innego i gitara.
“… ale musi grać Immobile i może Balotelli”.
Immobile? Immobile? To ten co strzelił w tych eliminacjach 2 bramki w tym jedną z karniaczka? Tak, to on musi grać na pewno. 😀
Balotelli? 😀 Jeżeli szukamy zbawcy w takich gościach to mam nadzieję, że Italia na Mundial nie pojedzie.

To kto ma grać według Ciebie? Żadnej rewolucji nie będzie, bo nie ma czasu. Będzie ta sama grupa, co na Euro, wyjąwszy kontuzje + ew. ktoś, kto typu Balotelli, kto złapie dobrą formę. Do marca nie będzie już żadnych zgrupowań, żeby przećwiczyć jakieś nowe postacie, czy warianty. Mancini dostanie grupę na kilka dni pod koniec marca i będzie musiał od razu grać 1-2 mecze o wszystko. Pewnie będzie pomór kontuzji, bo meczów w marcu będzie od groma i w lidze i LM. Gdyby teraz awansowali, to w marcu mogliby towarzysko zagrać ze 2 mecze i popróbowac czegoś nowego + 4 mecze LN w czerwcu. A tak będą kolejne mecze pod super presją i nerwówka w marcu. Odnośnie Immobile i Balotellego, to owszem, jeśli nie ma nikogo lepszego, to muszą grać, a póki co nikogo innego nie widzę. No chyba, że wyskoczy przez ten czas jakiś włoski Vlahović, czy Halland 😛 Balotelli na pewno ma większy potencjał, niż Belotti, czy Berardi, a w Turcji strzelił kilka goli w Adanie + on w kadrze zazwyczaj sporo strzelał. Nawet za Manciniego grając w 3 meczach strzelił 1 gola + 1 asysta. W obecnej sytuacji w ataku wszystkie ręce na pokład, żeby za wszelką cenę klepnąć ten awans, zaś na eksperymenty przyjdzie czas w czerwcu i we wrzesniu w LN np. kogoś z młodzieżówki itd.

Od siebie dodam, że nie wierzę w awans. Włosi limit szczęścia wyczerpali na Euro na wiele lat i teraz los im odpłaca. Dwa razy Szwajcaria już skorzystała i Bułgaria. Teraz obawiam się, że trafią w barażach na Polskę w I meczu, a w ew. drugim na Portugalię w Lizbonie. Niestety nie są na tyle silni, żeby wywalczyć awans pomimo pecha, stąd m.in nie awansowali wczoraj. Gdyby nia Euro mieli pecha, to mogli odpaść z Austrią w 1/8. No to teraz odpadną znów w barażach i będą drugą Danią i Grecją, które wygrywały szcześliwie Euro, a potem brak awansu na Mundial.

To kto ma grać według Ciebie?
Z tego tartaku włoskich “9” to chyba Immobile. Ale nie upatruję w nim na pewno zbawcy reprezentacji. O moim wyborze nie decyduje siła i moc Ciro tylko bardziej brak konkurencji.
Zobacz gdzie oni przeważnie grają? Ile meczów zagrali w LM? Jakie mają doświadczenie (klubowe) na arenie międzynarodowej?

Immobile to taki właśnie wspomniany przez Ciebie A. Di Natale, osiedlowy killer, w lidze będzie mordował, a w reprezentacji “błyśnie” raz na 15 meczów ze słabszym rywalem.
Włosi mają to do siebie, że wyprodukują notorycznego capocannoniere (np. 3x Immobile, 2x Di Natale, 3x Toni, 3x Signori, 3x Pruzzo, …) ale w Europie raczej nikt ich nie chce (Toni grał w Bayernie!), w reprezentacji niczym się nie wyróżniają, nie są w niej decydujący, pozostają na zawsze ligowymi bomberami.

Przed Tonim był Bobo Vieri 🙂 Toni akurat na MŚ 2006r. był bardzo użyteczny pod system gry Lippiego. Gdyby Immobile chociaż w części grał w ten sposób… Natomiast di Natale był bodajże 6-7 wyborem na równi z Iaquintą i na Mundial się wtedy nie załapał, ale na takie kwalifikacje był użyteczny. Gdyby miał z 10-15 lat mniej, to wyszedłby na Szwajcarię i Irlandię i strzelił gole. Problem jest taki, że kiedyś 6-7 wybór jest dziś 1 wyborem i jeśli ten wybór wypadnie, to mamy jakieś totalne nieporozumienia, które kiedyś nigdy by w kadrze nawet nie zagrały.

Moim zdaniem tu jest już najwyższy czas wprowadzić jakieś limity i postawić bardziej na młodych Włochów. Kluby włoskie ze swoimi budżetami nie mają szans na równą walkę, czy to z Premier League, czy to gigantami, jak PSG, Real, Bayern, Warto więc postawić na swoich pod kątem przyszłości i kadry, zamiast ściągać szrot 3-4 rzutu z całego świata. Największe gwiazdy, jak najbardziej, z tymże obecnie większość ucieka do Angli lub ucieknie. Pół polskiej kadry gra w Italii, a poza Lewandowskim i Zielińskim, to jakiś 3 garnitur grajków. Nie lepiej postawić na młodych Włochów? Pierwszym bramkarzem w Juve jest Szczęsny w sytuacji, kiedy Donnaruma grzeje ławę w Paryżu. Nie lepiej było go ściągnąć w lecie? Oczywiście pomijam wolę samego zainteresowanego. To temat na dłuższą dyskusje gdzie indziej.

Mimo wszystko w 2008r. za Donadoniego wyszli z grupy na Euro i odpali po karnych z póżniejszym zwycięzcą- Hiszpanią. Wstydu nie było, chociaż też męczyli się strasznie tej jesieni po Mundialu. Tylko wtedy eliminacje się kończyły rok póżniej + mimo wszystko mieli jednak lepszy skład, niż teraz. Odszedł Totti, ale była lepsza jakość w ataku. Jak trzeba było, to di Natale wchodził i strzelał. Teraz bardzo by się przydał, ktoś taki.

34- letni Benzema się stawia teraz na każdym zgrupowaniu, a Immobile ostatni raz zagrał we wrześniu ze Szwajcarią w kadrze. Powinien nie grać z Salernitaną, tylko się szykować na Szwajcarię. Ma taką pozycję w klubie, że mógł odmówić, skoro trener nie ma mózgu i go wystawia na Marsylię i Salernitanę po 4 dniach.

Baraże będą losowane 26 listopada i wtedy wiele się wyjaśni. Kluczowe ominąć Portugalię i 2 mecz grać u siebie. Portugalia może i ma kryzys, ale CR7 może mieć swój dzień i pozamiatać, jak ostatnio Atalantę 2 razy. Czyli Portugalię ominąć u siebie, czy na wyjeżdzie i 2 mecz u siebie. Jeśli któryś z tych warunków się nie spełni, to szykuje kolejna stypa. Te baraże, to jakiś istny horror i można np. trafić Czechy/Polskę u siebie i po ew. wygranej lecieć za 3 dni do Lizbony lub Sztokholmu. Ten, kto to wymyślił jest szaleńcem. Stare baraże były bardziej przewidywalne i uczciwe (mecz i rewanż) i rozstawienia były z rankingu Fifa. Wówczas Włochy i Portugalia wpasć na siebie nie mogły.

Tyle tylko, że Mancini doskonale znał ten system, więc powinien na głowie stanąć, żeby awansować z grupy, a mam wrażenie, że nawet w ostatnim czasie żył w jakimś alternatywnym świecie. Takie odprężenie po wygranym tytule, to można robić, jak się dopiero zaczyna kwalifikacje i ma multum czasu na odrobienie strat. Włosi zaczęli je dobrze w marcu, ale wpadka z Bułgarią jest niewybaczalna. Wbrew pozorom, to ten mecz, a nie dwumecz ze Szwajcarią wszyscy zjebał, bo wtedy presja się zaczęła. Druga sprawa, że w ostatnim meczu ze Szwajcarią większość 2 połowy Włosi nie atakowali jakoś zdecydowanie, tylko te ciągłe mało produktywne przetrzymywanie piłki i pozorny spokój. Wiedzieli, że mają ostatni mecz w Belfaście i jeśli nie pokonają Szwajcarii u siebie, to najpewniej odpadną. O karny mam mniejsze pretensje, bo ten mecz powinno się wcześniej rozstrzygnąć, to wtedy on nie miałby znaczenia. Całą drugą połowe powinien iść frontalny atak, zamiast 2-3 strzałów. Trzeba było ryzykować, nawet ryzykując grożne kontry. Odnośnie Belfastu, to 3-0 się tam wygrać nie dało, więc w zasadzie pozamiatane już było po piątku. Irlandia płn nie straciła u siebie bramki w tych kwalifikacjach, zaś Włosi nigdy w historii tam nie wygrali (ostatni mecz 0-0 w kwal. do ME w 2010r.). Niemniej też dziś nie widziałem jakiegoś frontalnego ataku, tylko pykanie przez 70-80 minut i dopiero gra na aferę pod koniec, jak już po ptakach było. Tu trzeba było ryzykować od 1 minuty, bo tylko 1-2 szybkie bramki mogły cokolwiek odmienić. Z drugiej strony jestem pod wrażeniem potencjału Szwajcarii, która potrafiła wjebać 4 bramki Bułgarii w samej tylko 2 połowie. Tej samej Bułgarii, z którą Włosi u siebie tylko zremisowali 1-1. Nie oglądałem tamtego meczu, ale na pewno frintalny atak szedł od 45 minuty, czyli coś, czego Włosi nie potrafili zrobić zarówno dziś, jak i w piątek. Trzeba było iść na całość, nie zaryzykowano.