Rzuty karne wyłoniły zwycięzcę Ligi Europy. Rzymianie we łzach

Finał Ligi Europy Sevilla – AS Roma
Finał Ligi Europy Sevilla – AS Roma Imago/Marco Acobucci

Nie doczekaliśmy się rozstrzygnięcia finału Ligi Europy w regulaminowym czasie. Sevilla i Roma powalczą o trofeum w dogrywce. W pierwszej połowie na prowadzenie Romę wyprowadził Paulo Dybala. W drugiej połowie Sevilli udało się wyrównać po trafieniu samobójczym Manciniego. Po dogrywce wciąż widniał remis 1:1, a w rzutach karnych skuteczniejsza okazała się ekipa z Andaluzji.

  • Paulo Dybala zapewnił Romie prowadzenie do przerwy
  • Po zmianie stron trafienie samobójcze zanotował Mancini, a wynik zmienił się na 1:1
  • Mecz nie został rozstrzygnięty w regulaminowym czasie, dlatego kibice w finale będą świadkami dogrywki

Dybala wywołał ekstazę kibiców

W pierwszej połowie finału Ligi Erupoy między Sevillą i AS Romą oglądaliśmy więcej walki w środku pola, aniżeli składnych akcji bramkowych. Wystarczyło jednak jedno przeszywające linię defensywną podanie Gianluki Manciniego, żeby wynik zmienił się na 1:0. Włoch dograł do Paulo Dybali, który znakomicie przyjął piłkę, wyprzedził obrońców i umieścił ją obok bezradnego Bono. Stadion w Budapeszcie oszalał, a Argentyńczyk momentalnie został otoczony uradowanymi kolegami.

Pech Gianluki Manciniego

Sevilla rozczarowywała, dlatego już w przerwie Jose Luis Mendilibar zdecydował się na dwie zmiany. Na boisko zameldowali się Suso i Erik Lamela. Szybko przyniosło to rezultaty. Jesus Navas z bliskiej odległości uderzył mocno na bramkę Ruiego Patricio, a futbolówka nieszczęśliwie odbiła się po drodze od Manciniego i zatrzepotała w siatce.

W 76 minucie po zamieszaniu w polu karnym sędzia wskazał na jedenastkę, jednak analiza VAR wykazała, że Roger Ibanez interweniował poprawnie. Rzut karny został zatem anulowany. Znakomitą okazję zmarnowali w drugiej połowie podopieczni Jose Mourinho, gdy po wrzutce w pole karne piłka odbiła się od kilku zawodników, a żaden zawodnik Wilków nie był w stanie z bliska wbić jej do siatki.

Sevilla znów króluje w Lidze Europy

Dogrywka nie przyniosła zbyt wielu dogodnych okazji bramkowych, dlatego do wyłonienia triumfatora potrzebne były rzuty karne. W nich dużo skuteczniejsi byli piłkarze z Hiszpanii, choć Gonzalo Montiel mógł mówić o wielkim szczęściu. Jego uderzenie obronił Patricio, jednak sędzia zarządził powtórzenie jedenastki. Drugiej szansy Argentyńczyk już nie zmarnował.

Komentarze