Polowanie na talenty z Ameryki Południowej

Neymar
Obserwuj nas w
fot. Anton Denisov / Sputnik/ Hepta / Sport Pictur Na zdjęciu: Neymar

Juventus, FC Porto, Barcelona, Manchester City czekają na kolejne latynoskie perły. Ameryka Południowa zaś czeka na worki pieniędzy… chociaż tego lata znacznie lżejsze niż poprzednio.

Czytaj dalej…

Kaio Jorge, Thiago Almada, Everton, Alan Velsaco – oto talenty, za które niedługo zapłacą grube miliony przewiduje Bartłomiej Rabij w felietonie dla goal.pl.

To nie będzie bogate okienko transferowe dla południowoamerykańskich klubów. Waluty lokalne straciły sporo do dolara i euro, kluby popadły w kłopoty finansowe, młode wilki wypatrzone przez skautów w ubiegłym roku nie miały okazji poszaleć w rozgrywkach ligowych i pucharach. Po pierwsze dlatego, że od ponad dwóch miesięcy turnieje piłkarskie w Ameryce stoją, po drugie, w Ameryce Południowej jest inny kalendarz rozgrywek (na półkuli południowej mamy odwrotnie pory roku).

Z tej to przyczyny, w styczniu, kiedy słońce praży niemiłosiernie, piłkarze mają wolne po sezonie zakończonym w grudniu. W lutym startuje większość lig i pucharów, za wyjątkiem Brazylii, gdzie zaczyna się od turniejów lokalnych, tzw. mistrzostw stanowych.

Everton nadal w Gremio Porto Alegre

Kto nie sprzedał minionej zimy – a mógł – ten pluje sobie w brodę. Znowu nie skorzystało
z szansy Gremio z Porto Alegre. Szybki jak wiatr, bombardujący bramkę z pewej i lewej nogi Everton robi co może by nie pójść w ślady Luana i nie zostać w kraju zamiast brylować gdzieś w bogatej lidze europejskiej.

Everton, znany jako “Cebulka” eksplodował podczas ubiegłorocznej edycji Copa America nieoczekiwanie (wygryzł Davida Neresa) okazawszy się właściwym zmiennikiem dla nieobecnego Neymara. Już wtedy wydawało się, że któryś ze znanych klubów go upoluje. Jednak konkrety przyszły dopiero w styczniu 2020 za sprawą Evertonu. Kontraktu nie podpisano, ale w maju do Porto Alegre trafili przedstawiciele Napoli. Jak podaje największa gazeta regionu, “Zero Hora”, Włosi są skłonni zapłacić 25 milionów euro, a reprezentujący zawodnika ojciec przekonuje syna do podpisania umowy. Rozmowy ostatnio odłożono, paskudne żniwo w rodzinie Evertona zebrał koronawirus. Zmarł jego ukochany dziadek…

Juventus poluje na Kaio Jorge

Już podczas zimowego okienka transferowego kibice wrzucali do sieci zdjęcia młodego Brazylijczyka ubranego w trykot “Starej Damy”. Cztery miesiące później rozmowy trwają, ale gra idzie już nie o 18 mln euro ani nie 24 (kolejne oferty Juve) a ponoć 30 milionów! Santos zna wartość swojej szkółki, w końcu Danilo i Alex Sandro wypłynęli na szerokie wody grając właśnie w tym klubie. A Kaio Jorge talentem jest nie mniejszym niż Rodrygo sprzedany rok wcześniej Realowi Madryt za 45 milionów…

Różnica między nimi? 18-letni Rodrygo strzelał gole i ogrywał najlepszych obrońców na kontynencie, 18-letni Kaio Jorge ciągle jeszcze jest bliżej piłki młodzieżowej niż profesjonalnej, stąd może okazać się świetnym futbolistą, ale równie dobrze może kolejnym zdolnym lecz przeszacowanym bombardierem z Ameryki Południowej.

25 milionów za Tallesa Magno

18 lat ma też Talles Magno, grał z Kaio Jorge w reprezentacji do lat 17. Też talent nielichy. W tym roku forma trudna do ustalenia bo w lutym poddał się operacji więc okazji do grania miał niewiele. Z tego co pokazał rok wcześniej wnioskować można, że jest z niego materiał na znakomitego zawodnika.

“As” twierdzi, że chce go Sevilla i Bayer Leverkusen oraz Lazio. Angielskie media przekonują, że już od 2018 roku parol zagiął na niego Liverpool FC. Za to zwykle najlepiej poniformowane o losie brazylijksich graczy “Globo” wie jedno: Vasco da Gama ma spore długi, piłkarzy sprzeda chętnie ale liczy się wysokość oferty. 25 milionów euro ponoć w pełni ukontentowało by zarząd rioskiego klubu.

Gabriel nie chce wracać do Europy

Z Rio nie ma za to zamiaru ruszać się najlepszy piłkarz ligi brazylijskiej i całego kontynentu w 2019 roku, niespełna 24-letni Gabriel znany jako “Gabigol”. Ten zawodnik królował na boiskach Ameryki w poprzednim sezonie, zatem oczywistym zdałoby się, że już powinniśmy go oglądać w barwach któregoś z europejskich gigantów.

Bartek, wróć… czy to nie ten sam piłkarz, który przez cały sezon grzał ławę w Interze, a potem trafił na zesłanie do Benfiki? Racja Watsonie!

I do tego król strzelców Copa Libertadores, ligi brazylijskiej i mistrzostw stanu Rio de Janieiro! Sęk w tym, że Brazylijczyk o powrocie na Stary Kontynent nie chce słyszeć.

Benfica chce trenera Flamengo

Za to Benfica ciagle pracuje nad ściągnięciem trenera Jorge Jesusa. 65-letni Portugalczyk kapitalnie odnalazł się we Flamengo i jeśli zdecyduje się na powrót do “Orłów” to wiele warunków wstępnych trzeba będzie im spełnić. O rekordowych w portugalskich realiach sześć milionach euro netto (na wstępie), nawet nie wspominam…

Póki co jedyny “klepnięty” transfer to przejście młodego stopera Robsona Bambu do Nicei. Osiem milionów euro cieszy zarząd Athletico Paranaense, bowiem klub nie dostaje “postojowego” za czas pandemii, ale martwi kibiców, bo w grudnia 2019 jest to już piętnasty sprzedany zawodnik.

Alan Velasco na celowniku klubów Serie A

O 25 milionach za zawodnika w pozostałych krajach kontynentu mogą jedynie pomarzyć. Już nawet w Argentynie ceny odbiegają od tych wytargowanych przez Brazylijczyków. Jednak Alan Velasco z Independiente i Thiago Almada z Velezu Sarsfield wg argentyńskich mediów i speców od transferów, są warci największej uwagi oraz wielu milionów euro.

W przypadku Alana Velasco krąży wokół niego tyle hipotez i plotek, iż trudno wybrać najbardziej prawdopodobną, tym bardziej, że poprzedni wielki talent z Independiente Ezequile Barco ostatecznie zaskoczył wszystkich wybierając grę w MLS. Ostatnia plotka głosi, że w grze jest 1/4 Serie A i Borussia Dortmund.

Thiago Almada za rekordowe pieniądze?

Thiago Almada za to rok temu miał grać w Manchesterze United, zimą w Atletico Madryt, teraz znowu mu szykują wielkie kluby (znowu MU a jeszcze Juventus i być może City) i rzekomo rekordowe pieniądze większe niż za Aguero i Barco razem wziętych (pospołu kosztowali 50 mln USD).

I przy tym właśnie talencie warto na chwilę się zatrzymać bowiem rok temu, podczas MŚ do lat 20 w Polsce był największym nieobecnym w kadrze Argentyny. Jak na 19 lat ma spore, bo dwuletnie doświadczenie regularnych meczów wśród profesjonalistów. Kapitalnie panuje nad piłką, rozwija się i uczy niczym android z Blade Runnera. Może grać na wielu pozycjach bo graczem jest bardo wszechstronnym czym bodaj najbardziej przypomina Jamesa Rodrigueza.

Liga urugwajska jak Ektraklasa

Mniej entuzjastycznie napiszę za to o Facundo Pellistrim z Penarolu. Ów 18-latek naprawdę kapitalnie grał w lidze urugwajskiej, ale ta liga lata świetności już dawno ma za sobą. Mało tego, co bardziej spektakularne talenty z ostatnich lat (Rodrigo Amaral, Nichaolas Schiapacasse, Javier Urretaviscaya, Carlos Luna) w “dużym futbolu” się nie odnalazły stąd niemała doza sceptycyzmu.

Mocnym argumentem niech będą ceny transferowe nie sięgające na ogół nawet połowy wartości transferu szerzej nieznanego poza Brazylią stopera Robsona Bambu, kupionego przez Niceę. Rodrigo Bentancur? No tak, ale on w wieku lat 13 stał się graczem Boca Junior z boskiego Buenos Aires.

Zatem polecając uwadze Facundo Pellistriego, świetnie kiwającego skrzydłowego, z naprawdę otwartym umysłem na ciekawe rozwiązania taktyczne, pamiętajmy, że kompilacje jego brawurowych akcji pochodzą z przeciętnej ligi urugwajskiej, w której obowiązuje podobna zasada co w Ektraklasie: im wcześniej wyjedziesz tym lepiej.

(Bartłomiej Rabij)

Komentarze